Jak donosi reżimowa gadzinówka gazeta.pl [link] w Krakowie odslonięto pomnik polskiego praskauta - Andrzeja Małkowskiego. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że monument ów spreparowano ze ... styropianu. Prawda wyszła na jaw kiedy nieznany sprawca odrąbał panu harcmistrzowi ramię maczetą.
To jednak nie wszystko. Okazało się, że artysta przedstawił wysportowanego przecież skauta jako otłuszczonego, korpulentnego jegomoscia.
Zleceniodawcy przedsięwzięcia, harcerze, są mocno wkurzeni i już zapowiedzieli, że należności za pomnik (12 000 PLN) nie uregulują. Więcej - wstydliwy "monument" wynieśli do pobliskiej bramy i ustawili twarzą do ściany.
Rodzi się ważkie pytanie: Czyżby harcerze odrzucali etos styropianu? Smutne, jezeli prawdziwe.
Ale od razu powstaje kilka pomysłów.
1. Na miejscu "pomnika" harcerze mogą (w ramach protestu) postawić krzyż. Mają wprawę.
2. Styropianowej rzeźby pod żadnym pozorem nie wyrzucać! Przyda się. Postać korpulentna, wzrostu mikrego? Jak ulał będzie pasować przed Pałac Prezydencki. Trzeba tylko dorobić ramię. To nie problem, dolepi sie na poxipol. A wieńczaca je dłoń, w triumfalnym geście, dzierżyła będzie zimnego Lecha/bronka*.
*) butelka wymienna/rotacyjna. zależnie od tego jaka delegacja akurat przyjdzie pod monument.
